piątek, 21 października 2016

Panna Heidi Ott

Droga z Australii była zawiła a panna Heidi w pewnym momencie się zawieruszyła. Kurier przyszedł w czasie gdy byłam w pracy, zastałam więc w domu awizo - w dodatku bezimienne i z błędnym numerem przewozowym a najbliższa placówka feralnego przewoźnika oddalona o 40mil. Telefonicznie udało się ustalić, że być może paczuszka zostawiona jest w pobliskiej poczcie i szczęśliwie udało się odebrać paniusię.
W paczuszce czekało zawiniątko oryginalnie zapakowane w foliowy woreczek Heidi Ott i niespodzianka od sympatycznej sprzedającej- kangurek z Australii .
Pospiesznie zabrałam się za ewakuację lalki, moje pierwsze wrażenie ciężko sprecyzować. Była jakaś taka dziwna, średnio urodziwa. Na zdjęciach wydawała się ładniejsza- pomyślałam. Wzięłam ją  do ręki i mój tok spostrzegania obrócił nagle o 180 stopni. Heidi nabrała życia i piękna. W dodatku jest rzeczywiście niezwykle fotogeniczna. Aż żal serce ściska, że obecnie mam do dyspozycji tylko aparat w telefonie.
Lalka jest naprawdę porządnie wykonana a jej ruchome stawy pozwalają na przybieranie naturalnych i wszechstronnych pozycji. I like it. Wita Was panna Róża.

poniedziałek, 17 października 2016

'Czasoulotność'

Czas zdecydowanie zbyt szybko mija. Nie, nie zapomniałam o lalkach, o szyciu.. Okoliczności sprawiły jednak, że pozostawałam z Wami jedynie mentalnie. Co przyniósł ten czas? A raczej kogo? Kilka nowych dam, w tym jedną szczególną faworytkę, którą nawet sądziłam, że przestawiałam. Niestety-byłam w błędzie. A lokatorka została 2 tysiące kilometrów z dala ode mnie. Jak więc radzę sobie z tą obecną "samotnością"? Aby nie zagracać małżeńskiej przestrzeni czterech kątów postanowiłam spełnić swoje marzenie o skali 1:12 i  heidi ott. Na moją wybrankę polowałam dość długo. W końcu udało mi się zdecydować, dziś dziewiąty dzień wyczekiwania na szwajcarską lokatorkę.

sobota, 20 sierpnia 2011

sobotni poranek

Chwila wolnego zaowocowała ostatnią w tym tygodniu sukieneczką :)

Do poniedziałku :)

piątek, 19 sierpnia 2011

pierwsze koty za płoty ?

 Pół dnia dziubałam dziś nad pierwszymi kreacjami, pół dnia jak nie cały..
W dodatku elektryczna maszyna ręczna która właśnie do mnie przyszła okazała się totalnym niewypałem, zupełnie nie chciało jej się działać. W następnym tygodniu zamienię baterie na akumulatorki, hm m.

Wypociny więc w większości szyte ręcznie i niezdarnie:).





P.S   Za ch... iny nie potrafię ręcznie obszyć materiału

czwartek, 11 sierpnia 2011

torebka-projekt numer 1

Tak mi dziś doskwierało zestawienie w głowie nowej koncepcji z brakiem modelki, maszyny i odpowiedniej nitki, że postanowiłam na przekór wszystkiemu zrobić choć namacalny projekt torebki, którą zamierzałam wykonać, gdy pojawią się ww.
Chyba rzeczywiście nie mam co z czasem robić skoro zabieram się za coś, co i tak nie powinno mieć racji bytu.
Usprawiedliwiam się tym, że to takie wykonanie w celach przyszłościowo-porównawczych.

Dobrze, że jutro nie będę miała tyle wolnego czasu.


W mojej głowie kłębiła się również koncepcja nr 2. Po kilku puknięciach w czoło nastała jasność. Eureka, powstrzymałam się. Lecę jutro choć po różową nitkę.
Torebka nr 2 wygląda więc tak:


ps. jakoś tak mnie dziś na różowości wzięło.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Ani widu, ani słychu..

Myślałam, że już w tym tygodniu wrzucę jakieś nowo uszyte ciuszki, jednak jestem w okresie oczekiwań na moją modelkę. Kupiłam za to trzy materiały firankowe i świetny kawałek elastycznego materiału. Po drodze powiększyłam swoją kolekcję o jeszcze jeden materiał w pasy i materiały do skonstruowania paska. Byłam o włos od kupienia jeszcze czarnej i srebrnej ekoskórki, jednak na szczęście w ostatniej chwili się opamiętałam. Zainspirował mnie strój Barbie Ferrari, jednak póki co ani odrobinę nie czuję się na siłach, żeby wyczarować takie cacko. Może kiedyś, kto wie..
(zdjęcie z Ferrari shop)
ps. Tak wiem, miałam niczego nowego nie kupować dopóki czegoś nie uszyję. Nie udało się.

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

laleczki objechały Afrykę i niefortunnie wróciły

Wybierając się na lipcowe wakacje do Afryki nakupiłam mnóstwo zabawek- podarunków dla tamtejszych dzieciaków, po powrocie na dnie torby wyszperałam jeszcze dwie zapomniane laleczki, które zamiast zostać w rękach jakiejś dziewczynki, wróciły ze mną spowrotem do Polski.
Z chęcią odsprzedam bądź wymienię.
Laleczka ma 13cm wzrostu.